środa, 17 kwietnia 2013

Przemyślenia na temat dnia dzisiejszego.

Natchnęło mnie właśnie żeby opisać dzień dzisiejszy, bo przez ostatnie dwa dni nie działo się nic ciekawego.

Dzisiaj czyli 17.04.13 planowo przyjechałem do Krakowa na ósmy dzień czwartego cyklu chemioterapii. Ranek zawsze wygląda tak samo czyli tabletki, śniadanie pozbieranie rzeczy, spakowanie komputera, iPoda i telefonu. Bez tego z domu nie wyjeżdżam na kilka dni. Potem dwie godzinki drogi do Krakowa, od kąd przeszedłem z OEPA na COPDAC do szpitala jadę już bez obaw że wyślą mnie z powrotem do domu bo mam niskie wartości. Po dojeździe na miejsce trzeba przejść przez poradnię, która nie jest taka przyjemna bo człowiek się trochę naczeka. Niby na kolejkę do pobrania krwi na morfologie jest bardzo prosty sposób- mianowicie wystarczy założyć maskę, jak sie ktoś zapyta to niby nie wiem czego się spodziewać po morfologii (i tak wiem że będzie dużo) i że to profilaktycznie. Ale i tak idę przed wszystkimi nieraz wyprzedzam jakieś 20 osób które na pewno mnie za to nienawidzą. Ale zanim trafię do gabinetu to posiedzę niejednokrotnie 3-4 godzinki. Warto wtedy mieć ze sb jakiś film albo nawet dwa, albo jak ktoś ma słabe nerwy to są cukierki uspokajające z wyciągiem z melisy. Po 10 minutach w gabinecie gdzie trzeba opowiedzieć jak minęło te kilka dni w domu, co się działo, co się nie działo itp. Oczywiście badanie węzłów chłonnych, osłuchanie płuc i serca, oraz sprawdzenie brzucha- jak ktoś ma łaskotki jak ja to ma przerąbane bo to się często powtarza. Ale zaraz potem idzie się po opaskę- i to jest HIT.
-SĄ OPASKI NA RĘCE- NIEMA SKANERÓW ŻEBY JE ZESKANOWAĆ <face palm> No i komu to potrzebne?
W zasadzie 3/4 oddziału to zdejmuje bo to tylko denerwuje i nic więcej z tego niema.
Po trafieniu na oddział chwila czekania na wolne łóżko, zaproszenie do zabiegówki do pobrania krwi na biochemie a potem nic tylko czekać i Boga prosić niech się Apteka Cytostatyków się spręży ze zrobieniem chemii. Dzisiejsze dwie dawki ( WinCristina i Cyklofosfamid) skończyłem brać o godzinie 21:00 niby nic się po nie dzieję, ale jednak trochę męczą. Jak się do rana Michaś wypłuka z endoxanu ( Cyklofosfamid) to nie wykluczone że do domu pójdzie. Zobaczymy co z tego wyniknie bo kroplówki mam rozpisane na 24 godziny od 21:00 więc czarno to widzę ale już nie takie cuda tutaj widziałem : D We will see tomorrow. 
A teraz co? Teraz leżę w łóżku, piszę tego bloga i zastanawiam się czy iść spać czy jakiś film obejrzeć ale chyba pójdę spać. Jak to mówią:  " Sen- najlepsze lekarstwo" Ale sam jeszcze nie wiem.

JAKBY CO TO DOBRANOC!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz